Krótka historia o.. historiach. Czyli proces tworzenia podcastu fabularnego.
Mały Podcaster
W pewnym Małym Kraju żył sobie pewien Mały Podcaster, rzeźbiący pewien Mały Podcast. Jednak nie był z niego zadowolony, tak samo, jak z większości podcastów powstających w jego kraju.
– Zrobię coś nowego! – pomyślał – napiszę historię!
Odpalił więc laptop, włączył Worda i..
Po kilku minutach transu wywołanego obserwacją migającego złowieszczo kursora zamknął pokrywę laptopa.
– To nie takie proste – mruknął pod nosem – najpierw muszę mieć pomysł. Ale na pewno coś wymyślę!
Mijały dni, tygodnie, a dobry pomysł nie nadchodził. Wielcy Podcasterzy zaczęli pytać:
– Co się dzieje Mały Podcasterze? Dlaczego nie publikujesz nowych odcinków swojego Małego Podcastu?
– Nie chcę robić tego, co wszyscy – odpowiedział – chcę stworzyć coś innego. Nowego.
– Ale wszystko już było przyjacielu – próbowali tłumaczyć – nie wymyślisz niczego nowego.
– Wiem, ale chcę spróbować – mówił, dodając sobie pewności siebie.
W końcu, pewnej nocy przyszedł do niego Pan Pomysł:
– Widzę, że bardzo chcesz stworzyć coś nowego – powiedział grubym basowych głosem – pomogę ci Mały Podcasterze.
I zaszczepił w nim pewną ideę.
Mały Podcaster uradowany wstał skoro świt i zaczął pisać.
Niestety, pisanie zabierało mu bardzo dużo czasu, a czasu miał mało. Miał przecież rodzinę, musiał chodzić do pracy, wykonywać codzienne obowiązki. A złowieszczy kursor wciąż migał i migał.
Wielcy Podcasterzy, widząc, jak bardzo Małemu Podcasterowi zależy na stworzeniu czegoś nowego, zrobili wszystko, żeby mu pomóc. Wspierali go na każdym kroku, aby dokończył historię.
– Skończone! – wykrzyknął pewnego dnia. Zapisał plik, zrobił backup, zamknął laptopa i.. zasnął zmęczony.
Następnego dnia wyciszył pokój, ustawił mikrofon, wydrukował tekst i zaczął nagrywać. Odgrywanie ról kilku postaci przez jedną osobę okazało się jednak sztuką, której poziom nie został nawet dotknięty przez Małego Podcastera. Nie był zadowolony.
– Nie zrobię tego sam – pomyślał ze smutkiem – nie będzie to dobre.
Załamany chodził sam pustymi ulicami w strugach padającego deszczu. Rozglądając się po okolicy dostrzegł plakat zapraszający na koncert orkiestry, której przewodził słynny na cały świat dyrygent.
– Tak! – aż podskoczył z radości – to jest to!
Szybko wrócił do domu, przerobił tekst historii i rozesłał po znajomych z jego okolicy.
„Oczywiście”. „Chętnie”. „Pewnie, że tak” – brzmiały odpowiedzi.
Problemem jednak było to, że nikt teraz nie miał czasu. Każdy zajmował się swoimi sprawami, które były ważniejsze. Mały Podcaster znakomicie to rozumiał, ale bardzo chciał już skończyć swoje dzieło.
Mijały dni, tygodnie, miesiące, a obiecane nagrania nadal nie napływały. Mały Podcaster zaczął już tracić nadzieję, że kiedykolwiek uda mu się skończyć to, co zaczął.
Ale przyjaciele nie zawiedli i po zakończeniu swoich spraw, zaczęli przesyłać mu swój materiał jeden po drugim.
Zaczął montaż.
I choć wiedział, że trzeba na to poświęcić dużo czasu, nie spodziewał się, że będzie to aż tak pracochłonne.
Każde nagranie było inne. Każde na innym poziomie. Każde nagrywane w inny sposób.
– Oh – westchnął – jakie to wszystko jest trudne.
Gdy ukończył klejenie nagrań aktorów, przypomniał sobie, że kiedyś, jak był dzieckiem uwielbiał słuchowiska radiowe.
– To dopiero byłoby coś! – rozmarzył się – tylko, skąd wziąć te wszystkie dźwięki?
Poprosił Wielkiego Podcastera o radę, a ten powiedział mu:
– Jest taka Wielka Baza Dźwięków, ale nie wszyscy mają do niej dostęp.
– A jest coś dla Małych Podcasterów? – zapytał z nadzieją.
– Jest – odpowiedział mu – nazywają ją Darmowe Dźwięki. Ale uważaj na licencje.
– Dzięki ci Wielki Podcasterze!
Mały Podcaster pomyślał, jakich dźwięków potrzebowałby do swojej historii i zaczął przeszukiwać otchłanie Darmowych Dźwięków. Szybko jednak zauważył, że znalezienie dźwięku, który sprostałby jego oczekiwaniom jest bardzo czasochłonne.
Znów posmutniał rozumiejąc, że jego dzieło nigdy nie będzie takie, jakie widział je oczami wyobraźni..
KONIEC.
A gdzie happy ending?
Pewnie wielu z Was właśnie złapało majndfaka, prawda? Jak to koniec? A gdzie happy ending?
Wybaczcie prostotę powyższej historyjki, była pisana na kolanie (wszystkie podobieństwa do prawdziwych osób i wydarzeń są jak najbardziej przypadkowe 😉 ), ale jeśli ktoś chociaż raz próbował sam zrobić podcast fabularny na pewno znalazł w niej coś znajomego.
Stworzenie podcastu, w formule: prowadzący + gość, jest stosunkowo proste. Potrzeba:
– prowadzący sztuk 1
– gość sztuk 1.
Oczywiście, stworzenie dobrego podcastu w takiej formule jest już bardziej zaawansowanym projektem. Ale takich ze świecą..
Podcast fabularny
Wracając, podcast fabularny (niezależnie czy jest to fiction, czy non-fiction) wymaga dużo więcej pracy, a najlepiej – dużo więcej osób zaangażowanych w produkcję. Żeby produkcja miała ręce i nogi wymagani są (co najmniej):
– scenarzysta
– reżyser/producent
– aktorzy
– montażysta/dźwiękowiec
Są dwie możliwości zebrania takiego „personelu”:
– zapaleńcy, którzy robią to „po godzinach” (często chodzi o godziny późno nocne lub wczesno poranne)
– ktoś z dużym budżetem, który za to wszystko zapłaci.
Póki co, i jednych i drugich bardzo brakuje, choć ewidentnie w 2020 roku widać spore ożywienie w tym temacie. Do obecnego lidera audio-produkcji, czyli Audioteki dołączył z wielką pompą Empik, który wypuszcza jeden audioserial za drugim.
Do tego, coraz więcej kapitału przeznacza się na brandowe podcasty – grupa Earborne nie schodzi z ust (czy też słuchawek/głośników), choć prywatnie mówią, że dopiero się rozkręcają. Trzymamy kciuki za jednych i drugich!!
Prywatnie bardzo bym chciał, żeby polskie produkcje audio osiągały kolejne poziomy zaawansowania, choć słuchając najnowszych osiągnięć ze stajni Q Code czy Gimlet jeszcze bardzo wiele przed nami.
Jednak niczego nie osiągniemy bez Was – słuchaczy. To Wy wyznaczacie poziom nowych produkcji swoimi oczekiwaniami co do tego, czego chcecie słuchać.
Dlatego słuchajcie dużo, szukajcie różnorodności i doceniajcie tych, którzy próbują robić coś innego/nowego. Liczymy na Was!!

Rafał Chojnowski
Podcast: Nieidealne Historie